Konstytucja Majowa

Dodano: 2010-05-03

Czy podstęp może przysłużyć się dobrej sprawie? Machiavelli, żyjący na przełomie XV i XVI wieku, włoski pisarz, historyk i dyplomata, który głosił, iż cel uświęca środki, z udzieleniem odpowiedzi na "tak" nie miałby najpewniej wątpliwości. Czy Twórcy polskiej Konstytucji 3 Maja znali dzieła Machiavellego? Ponieważ było wśród nich wielu światłych i dobrze wykształconych ludzi, należy założyć, że najpewniej znali jego twórczość bardzo dobrze. Nie tylko znali, ale potrafili się nią zainspirować. Przejdźmy jednak do rzeczy.

Samo słowo "konstytucja" posiada rodowód łaciński i po polsku może być tłumaczone jako działanie polegające na ustanawianiu, urządzaniu czy uporządkowywaniu. W średniowieczu "konstytucja" oznaczała po prostu reguły życia zakonnego, w Polsce szlacheckiej - ustawy stanowione przez Sejm.

Także obecnie terminu "konstytucja" używa się w różnym znaczeniu. Niekiedy oznacza on ustrój państwa w ogóle. Częściej jednak pojęciem tym posługujemy się mając na myśli najważniejszy w prawie wewnętrznym państwa akt normatywny, czyli tzw. ustawę zasadniczą. Ustanawia ona prawne podstawy ustroju politycznego państwa oraz jego porządku ekonomicznego i społecznego.

Konstytucja jest więc aktem prawnym najwyższego rzędu i podstawą całego obowiązującego systemu prawnego. Każdy inny akt normatywny, w tym ustawy zwykłe i przepisy wykonawcze do nich, podporządkowane są normom ustanowionym w konstytucji, a na straży tej zasady stoi obecnie w Trybunał Konstytucyjny. 

Idea konstytucji pisanej jako takiej, określającej w jednym akcie prawnym wszystkie podstawowe elementy ustroju państwa narodziła się w okresie walki sił postępu z feudalizmem. Okres wieku XVII charakteryzuje się powstawaniem koncepcji oddzielenia polityki od teologii, państwa od kościoła. W pojęciu ówczesnych, konstytucja miała stanowić swoistą przeciwwagę wobec Biblii, dotychczas jedynego niemal, powszechnie dostępnego panującym i poddanym dokumentu pisanego. Symbolicznym przejawem takiego sposobu myślenia stało się postrzeganie konstytucji, jako "biblii narodu".

Geneza polskiej Konstytucji Majowej z roku 1791 nie do końca może być uznana za typową. Przede wszystkim należy uznać, że była ona, już niestety bardzo spóźnioną próbą ratowania upadającego państwa. Rzeczpospolita Polska od dwustu bowiem lat pogrążała się w narastającym kryzysie. Powodowała go szlachecka anarchia, rosnąca potęga magnatów, niewolnicza eksploatacja chłopstwa i brak warunków dla rozwoju przemysłu, rzemiosła i handlu. Państwo biedniało, opustoszały skarb nie starczał na utrzymanie wojska, praca była w pogardzie, a samowola i bezprawie panoszyły się powszechnie.

W XVIII wieku coraz więcej myślicieli dostrzegało fałszywość obowiązującego w naszym kraju stereotypu myślowego w postaci imperatywu, iż ustrój Rzeczpospolitej i jej prawa są najmądrzejsze, a Polska jest krajem "wolności doskonałej". Myśliciele ci już widzieli, że owa "złota wolność" szlachecka jest wyłącznie przejawem grupowego egoizmu, prowadzi jedynie do nieustannych walk wewnętrznych, rokoszów, rozkładu Sejmu, urzędów i wojska, pustego skarbu, upadku władzy królewskiej, a w konsekwencji państwa. Poczucie zagrożenia niepodległego bytu dla "zajezdnej karczmy Europy", jak złośliwie nazywano nasz kraj, stawało się coraz bardziej oczywiste. I to nie tylko wśród odłamów światłej szlachty, lecz także w otoczeniu królewskim, a nawet u części magnatów.

W takich to właśnie uwarunkowaniach podjął pracę Sejm, zwany przez potomnych Czteroletnim, a plonem tej pracy było dzieło w sensie prawnym zupełnie wyjątkowe, doniosłe, niemal pionierskie. Przy ogromnym entuzjazmie obecnych ogłoszono je dokładnie w dniu 3 maja 1791r. W kontekście pytania postawionego na wstępie ani data, ogłoszenia, ani uwaga o entuzjazmie obecnych nie są przypadkowe. Ów finał prac sejmowych stał się możliwy najpewniej tylko dlatego, że nieświadomi niczego przeciwnicy reform nie zdążyli powrócić do Warszawy ze świątecznej przerwy w obradach. Za to reformatorzy nie wyjechali w ogóle lub wcześniej przezornie wrócili. Wszystko wskazuje na to, że nie był to przypadkowy zbieg okoliczności, lecz dobrze zorganizowana akcja polityczna. Machiavelli odcisnął swoje piętno także w dziejach Polski. I to znaczeniu jak najbardziej pozytywnym.

Konstytucja rozpoczyna się preambułą, czyli wstępem wskazującym, że wprawdzie Stanisław August - król polski, jest jednocześnie wielkim księciem aż trzynastu księstw, to kraj znajduje się w trudnym położeniu i dla jego ratowania konieczne są wyrzeczenia. Na część merytoryczną Konstytucji składa się jedenaście rozdziałów. Posiadają one odpowiednie do zawartości tytuły. 

Rozdział pierwszy został poświęcony religii panującej, za którą uznano "Wiarę Świętą Rzymską Katolicką". W ten sposób religia katolicka została formalnie ogłoszona religią narodową. Przejście na inną wiarę zostało zakazane i obwarowane "karami Apostazyi". Jednocześnie jednak wiernym innych religii poręczono wolność ich wyznawania i deklarację opieki rządowej. 

W rozdziale drugim postanowienia Konstytucji potwierdzają i gwarantują wszystkie dotychczasowe przywileje nadane szlachcie od Kazimierza Wielkiego do Zygmunta Augusta. Stanowi szlacheckiemu poręczono ponadto wszystkie dotychczasowe swobody w życiu prywatnym i pierwszeństwa w życiu publicznym. Poręczona została przy tym równość wzajemna szlachty wobec siebie, nietykalność osobista ludzi stanu szlacheckiego oraz nienaruszalność prawa własności. 

Z kolei, mieszczanom oraz chłopstwu poręczono wolność osobistą. Zniesiona została w ten sposób wielowiekowa zasada przywiązania chłopa do ziemi. 

Konstytucja stanęła na stanowisku trójpodziału władz. Wyróżniono tym samym władzę prawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Sejm miał składać się z dwóch izb - poselskiej i senatorskiej. Tylko Sejm miał prawo stanowienia ustaw. Władzę wykonawczą miał sprawować król, już nie wybierany, ale powoływany na tron wg reguły dziedziczenia. Królowi też przyznano zwierzchnictwo nad wojskiem i prawo stosowania łaski, a także prawo powoływania urzędników i biskupów. Król dzielił się władzą wykonawczą z radą Królewską, zwaną Strażą Praw. Był to odpowiednik współczesnego rządu z ministerstwami takimi np., jak ministerstwo skarbu, policji czy wojny.

Osobny rozdział poświęcony został władzy sądowniczej. Z jej sprawowania wyłączono organy władzy wykonawczej, w tym króla. Sędziowie mieli być wybierani na sejmikach, każdemu oskarżonemu zagwarantowano możliwość odwołania się do sądu wyższej instancji. Powołany został przy tym Sąd Najwyższy Sejmowy, w gestii którego było orzekanie w sprawach o występki przeciwko Narodowi i królowi.

Konstytucja Majowa kończy się rozdziałem o "Sile Zbrojnej Narodowej". Na jej mocy wojsku powierzono strzeżenie nie tylko granic, ale też nazywanego wówczas "powszechną spokojnością" porządku publicznego. Wojsko zostało też zobowiązane do udzielania pomocy organom stojącym na straży prawa. Po 140 latach w kodeksie postępowania karnego ustanowionym rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej znajdzie się reminiscencja tego zobowiązania w normie stwierdzającej, iż "sąd lub prokurator może bezpośrednio zwracać się do władzy wojskowej o pomoc zbrojną" [patrz: art. 8 § 3 kodeksu postępowania karnego z 19 marca 1928 r.]. 

Oderwana od kontekstu historycznego lektura Konstytucji Majowej mogłaby prowadzić do wniosku, że jej charakter jest zdecydowanie mniej postępowy niż wyobraża to sobie większość współcześnie żyjących. Byłby to wniosek zdecydowanie nietrafny. Wszak, nawet czysty i niekwestionowalny, lecz podany bez kontekstu fakt nie jest cała prawdą. Jak celnie ujął Ryszard Kapuściński, fakt taki może nawet mieć wymowę przeciwną niż jego rzeczywisty sens [por. R. Kapuściński, Lapidarium IV, W-wa 2007, s. 101]. 

Bez potwierdzenia szlacheckich przywilejów czy nienaruszalności prawa własności, uchwalenie konstytucji przyznającej wolność mieszczanom i chłopom nie byłoby po prostu w Polsce XVIII-wiecznej możliwe. Podobnie, nie byłoby to możliwe bez potwierdzenia Kościołowi statusu religii panującej. Oceniając znaczenie Konstytucji musimy mieć też świadomość, że stanowiono ją zaledwie 16 lat od ostatniego znanego w Rzeczpospolitej zbiorowego palenia rzekomych "czarownic" i 15 lat od oficjalnego zniesienia tortur, jako urzędowej, jak najbardziej oficjalnej przecież metody pozyskiwania dowodów w procesie karnym. 

Prawo nie mające za sobą siły zdolnej do wyegzekwowania nie może zmieniać rzeczywistości. Nie mieli takiej siły twórcy Konstytucji Majowej. Kraj zbyt długo chylił się ku upadkowi, rozkład struktur i demoralizacja poszły zbyt daleko, żeby skutecznie wdrożyć program naprawczy. Konstytucja mogła być już tylko rozpaczliwym manifestem odwołującym się do świadomości rozumnej części społeczeństwa. Kolejne rozbiory były tylko kwestią czasu, a ich przyczyn upatrywać należy przede wszystkim w naszej niezdolności przystosowania się do wymagań politycznych, społecznych i ekonomicznych epoki.

Legenda Konstytucji 3 Maja odegrała natomiast ogromną i niezwykle pozytywną rolę w budzeniu narodowej świadomości Polaków w okresie zaborów i czasach porozbiorowych. Tej roli przecenić się nie da. Entuzjastyczne słowa powszechnie znanych pieśni: "Witaj maj, trzeci maj" i im podobnych są tego wymownym przykładem. Wpływ Konstytucji Majowej na kształtowanie systemu politycznego II Rzeczpospolitej, w tym zwłaszcza Konstytucji Marcowej z 1921 r. wymagałby odrębnego opracowania. Ale to już zupełnie inna sprawa.

Jan WOJTASIK