Odpowiedzialność reprezentacyjna
Dodano: 2008-07-24
Więcej na ten temat mogliby zapewne powiedzieć historycy prawa, ale warto może w tym miejscu uzmysłowić sobie to chociażby, że wczesnośredniowieczne prawo nie odróżniało bezprawia karnego od cywilnego, a za przestępstwo uważano każde działanie przynoszące szkodę. Bardzo szeroko i formalnie pojmowano też związek przyczynowy. W rezultacie właściciel stawu mógł być ukarany za utonięcie osoby, która znalazła się w wodzie bez jego przyzwolenia i wiedzy, a właściciela pola, po którym poruszał się przypadkowo człowiek rażony piorunem, karano za to, że to na jego właśnie polu doszło do porażenia.
Współczesne prawo karne wychodzi z elementarnego założenia, że każdy odpowiada za swój czyn stosownie do rodzaju i stopnia swojej winy, umyślnej lub nieumyślnej. Jak wspomniano wcześniej, nie zawsze tak było. Np. polskie prawodawstwo z lat 1521 i 1538 przewidywało wprost ścięcie burmistrza i jednego z rajców w wypadku samowolnego ukarania śmiercią szlachcica przez sąd miejski z powodów gwałtów popełnianych na terenie miasta. Najbardziej chyba jednak znane w Polsce przypadki zastosowania zasady odpowiedzialności reprezentacyjnej zdarzyły się w średniowiecznym Krakowie oraz w Toruniu u schyłku epoki polskiego baroku.
W dniu 16 lipca 1461r. w Krakowie podczas rozruchów wynikłych z nieporozumienia między kasztelanem wojnickim Andrzejem Tęczyńskim, a płatnerzem królewskim, Klemensem. Eskalacja awantury o sposób lub też koszty wykonania usługi płatnerskiej, pomimo zabiegów zarówno rady miejskiej jak i starań królowej Elżbiety, doprowadziła do zabicia kasztelana i sprofanowania jego zwłok w niezwykle dramatycznych okolicznościach. Pod presją szlachty żądającej pomszczenia krwi kasztelana, kilka miesięcy później sąd szlachecki skazał na karę śmierci burmistrza Krakowa Stanisława Leitmitera, 2 rajców miejskich Konrad Lang i Jarosław Scharley, malarza Wojtka, majstra Jana Schillinga oraz przełożonego pachołków miejskich - Mikołaja. Wyrok został wykonany.
Ponad 250 lat później, w lipcu 1724r. w Toruniu doszło do konfliktu na tle wyznaniowym. Uczniowie toruńskiego kolegium jezuickiego napadli na uczniów protestanckiego gimnazjum. W odpowiedzi tłum protestantów zdemolował kolegium i klasztor jezuitów, profanując przy tym kaplicę i wizerunek Matki Boskiej.
To z kolei wywołało bardzo radykalną reakcję katolickiej większości w Polsce. Król August II Mocny powołał specjalną komisję do przeprowadzenia śledztwa. Dwaj burmistrzowie Torunia, Jan Gotfryd Rosner i Jakub Henryk Zernecke, poza samymi uczestnikami zajść, zostali postawieni przed sądem. Dodać należy, że toruńskie władze tym razem zachowały się biernie. W przeciwieństwie do Krakowa, sprawców zajść nie próbowano nawet powstrzymać. Najwyższy sąd dla miast królewskich, tzw. Sąd Asesorski wydał wyrok powszechnie oceniany jako niezwykle surowy. Na karę śmierci skazano aż 11 osób. Ułaskawienia doczekał jedynie burmistrz Jakub Henryk Zernecke. Pozostałych 10 skazanych ścięto. W Europie zauważono przede wszystkim fakt, ze skazani byli bez wyjątku protestantami. Protestancka prasa długo jeszcze pisała o "krwawej łaźni toruńskiej".
Czytelnikom zainteresowanym pogłębieniem wiedzy na temat "reprezentacyjnej zasady odpowiedzialności" pragniemy zarekomendować m.in. interesująco napisany artykuł Bartłomieja Kozłowskiego pt. Zabicie Andrzeja Tęczyńskiego, który znaleźć można pod internetowym adresem http://wiadomosci.polska.pl/kalendarz/kalendarium/article.htm?id=253048 i inne publikacje tego Autora na portalu Polska.pl [jw]
Aktualizacja: 2008.07.28.
Menu główne
Nasze strony
Dla pokrzywdzonych
Dla podejrzanych
Inne strony
Licznik odwiedzin: 160723463