Tortury
Dodano: 2010-01-17
Tortury Kiedyś były podstawową metodą zdobywania dowodów przez urzędników wymiaru sprawiedliwości. Długo uważano je za skuteczną broń w ściganiu przestępców, a w niektórych systemach prawnych zasady stosowania tortur podniesiono nawet do rangi kodeksowej. Zapewne najbardziej klasyczny przykład stanowi tu "Constitutio Criminalis Carolina", czyli szesnastowieczny niemiecki kodeks karny popularnie określany jako "krwawa Karolina".
W rozumieniu powszechnym tortury oznaczają zadawanie komuś bólu okrutnymi metodami [por. J. Bralczyk /red./, Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów, Wydawnictwo Naukowe PWN, W-wa 2005 s. 852]. Takie pojmowanie tortur nie odbiega od naukowego. Wg Wielkiej Encyklopedii Prawa, tortury to przewidziany w postępowaniu inkwizycyjnym oraz w prawie miejskim sposób potwierdzania prawdziwości składanych zeznań, polegający na zadawaniu cierpień fizycznych i psychicznych, a także sposób wykonania kary, zmierzający do dodatkowego udręczenia skazanego przed śmiercią [patrz: E. Smoktunowicz /red. nacz./, Wielka Encyklopedia Prawa, Wydawnictwo Prawo i Praktyka Gospodarcza, Białystok-Warszawa 2009, s.1033].
W Polsce, zapewne pod wpływem budzących grozę relacji z procesów o czary i nie tylko o czary, tortury zniesiono w 1776 r. Wcześniej regularnie stosowano je wobec mieszczan i chłopów, wyjątkowo tylko zdarzały się w sądach szlacheckich. Przyznanie się oskarżonego uważane było za dowód najbardziej pewny, a tortury były najlepszym sposobem jego uzyskania.
Wg niektórych, nie do końca jednak potwierdzonych źródeł, wiosną 1775r. we wsi Niwka k. Łęczycy niejaką Zofię Zarębiankę oskarżono o zamordowanie swojego nowonarodzonego dziecka. Nienawidzący dziedziczkę poddani zeznali, iż Zarębianka była w ciąży, a dziecko znaleźli zakopane w dworskim ogrodzie. Po aresztowaniu, w obliczu przedstawionego jej przez oprawcę - zgodnie zresztą z procedurą - scenariusza czekających ją na poszczególnych etapach przesłuchania tortur, przyznała się do zabójstwa dziecka. Przyznanie to potwierdziła własnoręcznym podpisem na protokole. Przed wykonaniem wyroku ocalił ją spowiednik, który poznawszy powody przyznania, wstawił się za nią u prymasa Michała Poniatowskiego. W rezultacie, wskutek interwencji marszałka wielkiego koronnego i najprawdopodobniej samego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, egzekucję wstrzymano i wznowiono śledztwo. Wówczas też okazało się, że świadkowie obciążający obwinioną sami spreparowali dowody. Jeszcze większym wstrząsem dla współczesnych była znana powszechnie sprawa stracenia we wsi Doruchów k. Ostrzeszowa czternastu kobiet oskarżonych o czary, z których trzy zmarły już podczas tortur [S. Waltoś, Owoce zatrutego drzewa, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978 s. 100 i nast.].
Czasem wyznanie uzyskane w wyniku tortur od samego początku budziło wątpliwości. Przykładem są "zeznania" szlachcica Michała Piekarskiego, który niedzielę 15 listopada 1620 r., czekanem zaatakował króla Zygmunta III Wazę. Po nałożeniu na sprawcę zamachu infamii poddano go torturom podczas, których wypowiadał się zupełnie niedorzecznie. Prawdopodobnie jednak Piekarski był osobą chorą umysłowo. Od tego zdarzenia wzięło swój początek słynne powiedzenie: "plecie, jak Piekarski na mekach".
Niektóre kraje europejskie zakazem stosowania tortur poprzedziły Polskę. W Prusach nastąpiło to już w roku 1754. Inne zniosły tortury znacznie później. Przykładem jest Rosja, gdzie zakazano stosowania tortur dopiero w roku 1801. Inna sprawa, że ustawowe zakazy często dopuszczały wyjątki, np. w sprawach bezpieczeństwa państwa. Formalny zakaz nie eliminował ponadto powszechnie stosowanej przemocy wobec podejrzanych w praktyce śledczej wielu krajów.
Współcześnie cywilizowany świat zgodnie stoi na stanowisku, że nikt nie może być poddawany torturom lub innemu okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu. Pogląd taki został wyraźnie sformułowany w artykule 5 Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz artykule 7 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Podobne zobowiązanie zawarto w Deklaracji o ochronie wszystkich osób przed torturami oraz innym okrutnym, nieludzkim lub poniżającym traktowaniem albo karaniem, uchwalonej przez Zgromadzenie Ogólne dnia 9 grudnia 1975 r. Zakaz stosowania tortur został również przewidziany w Konwencjach o ochronie ofiar wojny z dnia 12 sierpnia 1949 r. [Dz. U. z 1956 r. Nr 38, poz. 171] oraz w międzynarodowej konwencji o zwalczaniu i karaniu zbrodni apartheidu [Dz. U. z 1976 r. Nr 32, poz. 186].
Zgodnie z konwencją w sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania, przyjętą przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 10 grudnia 1984 r., "tortury" oznaczają każde działanie, którym jakiejkolwiek osobie umyślnie zadaje się ostry ból lub cierpienie, fizyczne bądź psychiczne, w celu uzyskania od niej lub od osoby trzeciej informacji lub wyznania, w celu ukarania jej za czyn popełniony przez nią lub osobę trzecią albo o którego dokonanie jest ona podejrzana, a także w celu zastraszenia lub wywarcia nacisku na nią lub trzecią osobę albo w jakimkolwiek innym celu wynikającym z wszelkiej formy dyskryminacji, gdy taki ból lub cierpienie powodowane są przez funkcjonariusza państwowego lub inną osobę występującą w charakterze urzędowym lub z ich polecenia albo za wyraźną lub milczącą zgodą.
Określenie to - zgodnie z przytoczoną wcześniej konwencją - nie obejmuje bólu lub cierpienia wynikających jedynie ze zgodnych z prawem sankcji, nieodłącznie związanych z tymi sankcjami lub wywołanych przez nie przypadkowo.
Polska, podobnie jak ogromna większość krajów na świecie, jest sygnatariuszem wszystkich wymienionych konwencji. Po doświadczeniach II Wojny Światowej, podczas której obywatele naszego Państwa stali się w ogromnej swojej części ofiarami przemocy na niespotykaną dotychczas skalę, w tym także ofiarami tortur, stanowcze potępienie torturowania ludzi, jako sposobu uzyskiwania od nich informacji czy wymuszania wyjaśnień, stało się powszechne. Czasy prześladowań przeciwników powojennego ustroju polityczno-gospodarczego także nie pozostały bez wpływu na kształtowanie świadomości społecznej i rozwiązań normatywnych jednoznacznie negujących możliwości legalnego stosowania tortur przez funkcjonariuszy państwa.
Pierwszym chyba tego rodzaju aktem prawnym był dekret z 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego [Dz. U. z 1946 r. Nr 69, poz. 377]. Jakkolwiek tekst dekretu nie posługuje się pojęciem "tortur", to już w wyroku Sądu Najwyższego z dnia 30 listopada 1948 r. [ sygn. K. 495/48] podkreślono, że "działanie na szkodę ludności cywilnej może zajść nie tylko wtedy, gdy wskutek brutalnych czynów nastąpi śmierć lub ciężkie uszkodzenie ciała pokrzywdzonego, ale również przy każdym innym sposobie postępowania, nacechowanego zamiarem krzywdzenia fizycznego lub moralnego w zależności od warunków, w jakich odbywa się to złe traktowanie człowieka. Istotą znęcania się jest nie tyle częstotliwość, polegająca na powtarzaniu w czasie pewnych czynności, ile nasilenie bólu fizycznego lub moralnego, który odczuwa pokrzywdzony i który jest objęty zamiarem sprawcy choćby ewentualnym".
Wykładnia taka z całą pewnością mieściła się w pojęciu tortur zdefiniowanym przez Narody Zjednoczone. Warto może jeszcze w tym miejscu dodać, że w glosie do wyroku SN z dnia 23 lutego 2005 r., II KK 329/04, J. A. Kulesza wyraził interesujący pogląd, iż przepisy dekretu z dnia 31 sierpnia 1944 r. o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego w zakresie czynów popełnionych w czasie od dnia 17 września 1939 r. do 21/22 czerwca 1941 r. odnoszą się także do funkcjonariuszy ZSRR realizujących na podstawie układu Ribbentrop-Mołotow zbrodniczą agresję w stosunku do Państwa Polskiego i ludności polskiej [patrz: Wojskowy Przegląd Prawniczy nr 4/2005].
Uchwalona przez Zgromadzenie Narodowe w dniu 2 kwietnia 1997 r. i obowiązująca obecnie w Polsce Konstytucja w przepisie art. 40 jednoznacznie stanowi, że "nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu". W art. 123 § 2 obowiązującego kodeksu karnego przyjęto, iż poddanie rannych, chorych, jeńców wojennych, a także osób spośród ludności cywilnej torturom, okrutnemu lub nieludzkiemu traktowaniu podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 5 albo karze 25 lat pozbawienia wolności". Także przepisy kodeksu karnego wykonawczego zabraniają stosowania tortur lub nieludzkiego albo poniżającego traktowania i karania skazanego, a ustawie o cudzoziemcach za bezpieczny kraj pochodzenia uznano jedynie taki, w którym nikt nie jest poddawany torturom [Dz. U. z 1997 r. Nr 114, poz. 739]. Przepis art. 53 tej ostatniej ustawy stanowi, iż cudzoziemca nie wolno wydalić do państwa, w którym mógłby być poddany torturom.
Stosowania tortur zabraniają nie tylko konwencje międzynarodowe i polskie prawo. Także w doktrynie i publicystyce społeczno-prawnej przeważa zdecydowanie przekonanie, że zakaz stosowania tortur ma charakter bezwzględny. Nie wolno go naruszać ani w sytuacji stanu wyjątkowego, ani podczas wojny. Pomimo tego, z całego niemal świata napływają, niekiedy bardzo wiarygodne informacje, że w wielu jeszcze krajach stosowane są tortury. Przede wszystkim stosuje się je wobec przeciwników politycznych, separatystów terytorialnych czy terrorystów. Oczywiście dzieje się to nieoficjalnie i niejawnie. Publikowane przez Amnesty International raporty informują, że współcześnie tortury są stosowane w takich państwach jak Chiny, Rosja czy chociażby Arabia Saudyjska. Zarzut ten dotyczy także niektórych państw uważanych za demokratyczne, np. USA. Powszechnie znane są publikacje o stosowaniu tortur amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo na Kubie czy w więzieniu Abu-Ghraib w Bagdadzie. Wg Gazety Wyborczej, m.in. z dnia 7 lutego 2008 r., rząd USA już całkiem oficjalnie zdecydował, że używana wobec terrorystów technika przesłuchiwania zwana "podtapianiem" nie jest nielegalna i nie jest torturą, a prezydent zamierza autoryzować dalsze stosowanie tej metody jeśli tylko spełnione będą odpowiednie kryteria. Wg raportu Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, więźniów policzkowano, obijano o ściany, zamykano w skrzyni przypominającej trumnę. Stosowano także jedną z technik tzw. podtapiania. Jak się wydaje, rodzaje stosowanych przez Amerykanów metod czy ich intensywność ciągle są jeszcze przedmiotem sporów. Istotniejszą rzeczą jest nie kwestionowany już obecnie fakt, że w ostatnich latach ich organy śledcze miały przyzwolenie na ich stosowanie, a przyzwolenie to znajdowało swoje uzasadnienie w opiniach znanych w Stanach Zjednoczonych prawników. Daje to oczywisty asumpt do postawienia tezy, że także w państwie o demokratycznych tradycjach jest miejsce na dyskusję o dopuszczalności legalnego stosowania tortur przez instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo.
Ważkie sygnały dochodzą także ze strony ludzi nauki. A. Dershowitz, wykładowca prawa na Uniwersytecie Harvarda, jest autorem tzw. scenariusza tykającej bomby. Jego zdaniem stosowanie tortur w niektórych sytuacjach nadzwyczajnych jest wręcz nakazem. Przykładem jest zagrożenie atakiem terrorystycznym. W sytuacji, gdy zapalnik czasowy podłożonej w nieznanym miejscu bomby z już pracuje, a ten, kto go uruchomił jest w dyspozycji policji, nie tylno można, ale należy zmusić go do wskazania miejsca podłożenia bomby torturami [patrz: A. Jedrzejczyk i R. Jurgielewicz, Tortury - skuteczna metoda przesłuchań oraz walki z terroryzmem czy bezwzględne łamanie praw człowieka?, /w/ D. Moskal i P. Wąsik /red./, Ślady pamięciowe. Aspekty psychologiczne i kryminalistyczne, Kraków 2013 s. 87].
Dyskusja taka nie ominęła także Polski. Przykładem jest publikacja dr Ewy Kowalewskiej-Borys. Autorka zajęła się analizą prawną dopuszczalności stosowania tortur w polskim prawie karnym. Przypomniała ona, że w każdym systemie prawnym znane są instytucje, które w sytuacji kolizji dwóch różnych dóbr chronionych przez prawo, dopuszczają poświecenie jednego z tych dóbr dla ratowania innego. W prawie polskim przykładami takiego rozwiązania jest instytucja obrony koniecznej oraz stanu wyższej konieczności. Wg E. Kowalewskiej-Borys, zagrożenie terroryzmem jest przykładem takiej sytuacji kolizyjnej i daje tytuł do zrewidowania aktualnych rozwiązań normatywnych.
Czytelnikom zainteresowanym poznaniem całości niezwykle ciekawej, chociaż trudnej i kontrowersyjnej argumentacji, wypadnie rekomendować opracowanie E. Kowalewskiej-Borys, pt. O możliwości prawnej dopuszczalności stosowania tortur w polskim prawie karnym, [w] L. Paprzycki i Z. Rau /red./], Praktyczne elementy zwalczania przestępczości zorganizowanej i terroryzmu. Nowoczesne technologie i praca operacyjna, Oficyna a Wolters Kluwer business, W-wa 2009 s. 493 i nast.
Przy innej okazji dr Tomasz Aleksandrowicz zauważył, że konflikt między normami międzynarodowej ochrony praw człowieka a normami wynikającymi z konwencji odnoszących się do zwalczania terroryzmu staje się coraz wyraźniejszy.
Brak adekwatnych rozwiązań prawnomiędzynarodowych zmusza państwa do dokonywania wyboru pomiędzy przestrzeganiem obowiązujących norm prawa międzynarodowego a skutecznością w zwalczaniu terroryzmu. Uzasadnia to w rezultacie potrzebę nowego podejścia do walki z terroryzmem, które zakłada, że to właśnie terroryzm jest największym zagrożeniem dla praw człowieka [por. T. Aleksandrowicz, Współczesny terroryzm międzynarodowy - nowe zagrożenia, nowe wyzwania, (w) J. Szafrański i J. Kosiński /red./Współczesne zagrożenia terrorystyczne oraz metody ich zwalczania, Wyd. WSPol, Szczytno 2007 s. 17 i nast.].
Upływ czasu zdaje się jednak wyraźnie przynosić rozczarowanie zwolennikom stosowania tzw. wzmocnionych technik przesłuchiwania, czyli w istocie tortur, nawet w sytuacjach uznanych za nadzwyczajne.
Wg opublikowanego na początku grudnia 2014 r. streszczenia raportu komisji senackiej amerykańskiego kongresu, tortury stosowane przez CIA okazały się nie tylko bezprawne, ale były dużo bardziej brutalne, niż pierwotnie utrzymywano. W dodatku agencja ta miała okłamywać prezydenta i Departament Sprawiedliwości, a podjęte przez jej funkcjonariuszy drastyczne działania nie w rzeczywistości nie dawały oczekiwanych efektów. [podaję za Gazetą Wyborczą, Dziennikiem Gazetą Prawną, Rzeczpospolitą ]
Zawarta w raporcie ocena nie tylko obnaża moralne zło niedozwolonych metod przesłuchania, ale stawia pod znakiem zapytania także ich efektywność, co stanowi już spore zaskoczenie.
Przywołany tu dokument już wywołał stanowcze polemiki, z całą pewnością będzie długo jeszcze analizowany i dostarczy wielu argumentów w sporze o dopuszczalność niedozwolonych metod przesłuchiwania w sytuacjach nadzwyczajnych.
Jan WOJTASIK
ostatnia aktualizacja :
2014.12.12
poprzednie aktualizacje:
2010-01-17
2013-02-22
2014-08-05
Menu główne
Nasze strony
Dla pokrzywdzonych
Dla podejrzanych
Inne strony
Licznik odwiedzin: 160800575