Represyjność, bezkarność, kryminogenność?

Dodano: 2011-01-26

Problem wpływu polityki karnej na poziom bezpieczeństwa publicznego i jednostki od dawien dawna jest przedmiotem sporów. Od razu dodajmy, nie rozstrzygniętym do dnia dzisiejszego. Zwolennicy prostych rozwiązań nie mają wątpliwości - ustawodawca powinien stanowić surowe prawo karne, a wymiar sprawiedliwości rygorystycznie je stosować. Wg nich, im surowsze kary, tym mniej przestępstw, a tym samym życie bezpieczniejsze.

Krytycy takiego sposobu postrzegania funkcji karania także dostrzegają zależność pomiędzy poziomem represyjności, a wielkością przestępczości. Uważają jednak, że zależność ta jest znacznie bardziej złożona. Przede wszystkim zaś zależy od wielu różnych czynników, które w dodatku są zmienne, często nie dają się zmierzyć, a niekiedy też mają charakter bardzo subiektywny.

Wśród czynników tych w pierwszej kolejności wymienić należy oczywiście ilość przestępstw urzędowo stwierdzonych w określonym czasie na obszarze podlegającym analizie oraz ilość zarejestrowanych sprawców popełniających przestępstwa okazjonalnie lub stale. Niemniej ważna jest jednak ilość przestępstw faktycznie popełnianych, jednak z różnych powodów nieujawnionych. O rozmiarach "ciemnej liczby" wiedzą jednak środowiska przestępcze, niekiedy sami pokrzywdzeni. Pośrednio można wielkość tę szacować na podstawie badań kryminologicznych, różnych form pracy operacyjnej czy badań opinii publicznej. Ten ostatni sposób, jakkolwiek powszechnie uważany jest za niezwykle miarodajny, w rzeczywistości często zdecydowanie nie pokrzywa się z realiami.

Oceniając zagrożenie przestępczością stwierdzoną, należy brać po uwagę nie tyle ilość przestępstw stwierdzonych w liczbach bezwzględnych, co wskaźnik występowania poszczególnych rodzajów przestępstw w stosunku do liczby ludności. Istotne znaczenie w ocenie zagrożenia przestępstwami ma też aktualna tendencja wzrostu czy spadku oraz różnicowanie czynów gwałtownych, dokonywanych z użyciem przemocy, powodujących uszczerbki na zdrowiu czy śmierć.

Przestępczość towarzyszy ludzkości od zarania dziejów, nigdzie nie udało się jej wyplenić i prawdopodobnie nigdy nie będzie to możliwe. Dlatego zawsze ważniejsza jest ocena natężenia przestępczości niż sam fakt zaistnienia takiego czy innego spektakularnego zdarzenia. Nie ulega też wątpliwości, że najbardziej skutecznym czynnikiem profilaktyki przeciwprzestępczej jest powszechna akceptacja treści obowiązującego prawa i klimat społecznego potępienia sprawców, osób im pomagających i osób korzystających z owoców przestępstwa. Przeciwną rolę odgrywają klimaty lekceważenia prawa, podziwu dla osób naruszających obowiązujące zakazy, preferowania interesów jednostek czy egoizmu grupowego przed interesem publicznym oraz kwestionowanie pod jakimkolwiek pretekstem tytułu do działań organów przywracających porządek prawny itp.

Na większość wymienionych tu czynników organy ochrony prawnej mają wpływ bardzo ograniczony. Są jednak takie czynniki kryminogenne, których siła i zakres oddziaływania bezpośrednio albo pośrednio wynika z decyzji organów stanowiących oraz stosujących prawo. Czynnikiem takim jest np. przekonanie osób skłonnych naruszyć obowiązujące prawo karne o faktycznej "bezkarności" takiego zachowania. Środowiska przestępcze maja na ogół dobrą wiedzę o tym, kto i jakie przestępstwa popełnia, czy przestępstwa te są ujawniane czy też pozostają nieujawnione i dlaczego, a także czy ryzyko wykrycia sprawcy jest realne oraz jakie jest prawdopodobieństwo dolegliwej kary w przypadku wykrycia.

Wśród kryminologów panuje powszechna zgoda, co do tego, że wysoka skuteczność wykrywcza i duże prawdopodobieństwo poniesienia kary są istotnymi czynnikami hamującym rozpowszechnianie się czynów karygodnych. W środowiskach włamywaczy, pospolitych złodziei, paserów, ulicznych rozbójników informacje i zatrzymaniu sprawców - mieszkańców tej samej klatki schodowej czy ulicy, o zastosowaniu wobec nich tymczasowego aresztowania i wniesieniu oskarżenia rozchodzą się bardzo szybko i potrafią paraliżować plany kolejnych "skoków" na wiele miesięcy. Warto to podkreślić, gdyż prawie połowa wszystkich przestępstw kryminalnych popełniana jest przez około 10% sprawców. Podobny powściąg charakteryzuje wielu sprawców okazjonalnych. 

W takim klimacie powszechnej świadomości nieuchronności kary lepiej też pracuje się policji, prokuratorom czy sądom. Świadkowie nie boją się odwetu za szczerość swoich zeznań, łatwiej też wyjednać przyznanie się samego sprawcy. 

Inaczej oczywiście na informacje tego rodzaju reagują przestępcy zawodowi czy środowiska przestępczości wysoko zorganizowanej. Zwykle jest to zmiana taktyki, miejsca działania czy przerzucenie się na inny rodzaj dochodowego procederu. Te kategorie sprawców łatwo nie rezygnują ani z nabytych umiejętności, ani długo budowanej siatki kontaktów, ani z przyzwyczajenia do raz uzyskanego poziomu życia. Przykładem są fałszerze dokumentów czy pieniędzy, złodzieje dzieł sztuki czy producenci narkotyków. Skazany na wieloletnie wiezienie, Piotr N. sprawca włamania do Katedry Gnieźnieńskiej, wkrótce po opuszczeniu zakładu karnego, w latach 2003 - 2006 dokonał ponad 30 włamań do kościołów i cerkwi na terenie Ziemi Lubuskiej, Dolnego Śląska i Wielkopolski, dopuszczając się kradzieży dzieł sztuki o łącznej wartości oszacowanej przez biegłych na kwotę blisko 3 mln złotych. Działał w składzie wysoce zorganizowanej, wyspecjalizowanej i zakamuflowanej grupy przestępczej o charakterze międzynarodowym.

Na czyny popełniane w warunkach dużych emocji, pod wpływem negatywnych impulsów czy z motywów patologicznych świadomość konsekwentnego karania sprawców nie ma praktycznie żadnego wpływu. 

Złożone jest działanie świeżo uchwalonych drakońskich ustaw. Zwykle odpowiednie nagłośnienie o wejściu w życie surowego prawa i aktywizacji organów ścigania karnego sprawia, że na pewien okres czasu ilość dokonywanych przestępstw umyślnych, zwłaszcza przeciwko mieniu radykalnie maleje. Piszący te słowa zachował w pamięci efekt tego rodzaju po wprowadzeniu jednej z tzw. ustaw epizodycznych - na obszarze odpowiadającym obecnie powiatowi średniej wielkości w przeciągu dwóch tygodni ówczesna Milicja Obywatelska nie odnotowała ani jednego włamania. Było to wydarzenie bezprecedensowe, nie znane na tym obszarze nigdy wcześniej ani później. Oczywiście niedługo potem sytuacja stopniowo zaczęła się zmieniać.

Specjaliści ustalili, że praktyka radykalnego obostrzenia kar, zwłaszcza kary pozbawienia wolności, nie przynosi trwałych rezultatów. Daje jednak efekty krótkotrwałe do czasu pojawienia się tzw. "punktu nasycenia". Po przejściu tego krytycznego momentu, represyjność kar ulega stłumieniu, sytuacja powraca do stanu wyjściowego, a niekiedy dochodzi do efektów wprost przeciwnych niż zamierzone przez stanowiących prawo [por. L. Lernell, Zarys kryminologii ogólnej, Wyd. PWN, W-wa 1978 s. 333]. 

Kryminolodzy są zdania, że nie ma np. widocznych różnic w profilaktycznym oddziaływaniu kary śmierci i kar długoletniego pozbawienia wolności. Recydywiści bardziej obawiają się wykrycia niż kary, jaka ich potencjalnie może czekać, a większość pospolitych sprawców najbardziej boi się konsekwencji finansowych swoich uczynków. Kara pozbawienia wolności, jako dolegliwość jest brana pod uwagę w ostatniej kolejności. Może dlatego w krajach, gdzie sądy tradycyjnie już wymierzają surowe kary finansowe oraz zasądzają wysokie odszkodowania od redakcji za publikowanie znieważających opinii i oszczerczych, nie udowodnionych zarzutów odpowiedzialność za słowo jest wyraźnie większa. 

Wiele prawdy zawiera lapidarne stwierdzenie Zb. Nienackiego - autora słynnych "Skiroławek" , że bezkarność pierwszej zbrodni to wyzwanie rzucone następnej. Jednak są ludzie, którzy fakt popełnienia przez siebie przestępstwa znoszą tak źle, iż popełniają samobójstwo. Inni nie tylko poprzestają na pierwszym i jedynym czynie tego rodzaju, ale obsesyjnie unikają wszelkich sytuacji, które mogą stwarzać sposobność do dokonania kolejnych. Są i tacy, którym wyrzuty sumienia dostarczają na wiele lat energii do działania "kompensacyjnego" w różnego rodzaju stowarzyszeniach, fundacjach" na rzecz ofiar" itp. 

Analizując zagadnienia represyjności i kryminogenności nie sposób więc zapomnieć, że zjawisko przestępczości jest ogromnie zróżnicowane, a same przestępstwa są efektem oddziaływania różnych czynników - społecznych, biologicznych i psychicznych. W dodatku są to czynniki dynamiczne, zmienne. Działające w określony sposób obecnie, w przyszłości mogą działać zupełnie inaczej, albo mogą w ogóle nie istnieć. Deficyt towarów generuje spekulację, a ich obfitość sprawia, że przestępstwa spekulacyjne tracą rację bytu. Różnice cenowe i granice celne sprzyjają przemytowi, porównywalny poziom cen sprawia, że proceder ten natychmiast ustaje. Podobne zależności można mnożyć niemal w nieskończoność. 

Na choroby somatyczne nie ma jednego, uniwersalnego leku. Takiego panaceum nie ma też na patologię społeczną, jaką jest przestępczość. Często dla jej zredukowania więcej można uczynić poprzez racjonalną politykę społeczną i ekonomiczną. Niestety jest to działanie nieefektowne, wymaga wysokiego profesjonalizmu i nakładów finansowych, a na rezultaty trzeba czekać wiele lat. Dlatego radykałowie łatwiej znajdują zrozumienie i poklask. Wolą nie pamiętać przestrogi Woltera, że chociaż wątpliwość nie jest przyjemnym stanem umysłu, to pewność jest śmiesznym.

Z tego samego powodu warto też mieć świadomość, że nie sprawdziła się, praktykowana w niektórych krajach, koncepcja bezrepresyjnej odpowiedzialności karnej za przestępstwa. Np. zupełna eliminacja z sankcji elementu odpłaty i całkowite podporządkowanie systemu kar celom wychowawczym na początku drugiej połowy XX w. nastąpiło w Szwecji. Skutki okazały się fatalne. Dynamika przestępczości ogółem rosła z roku na rok w tempie 40%, a kradzieży samochodów o 400%. 

Już Starożytni Rzymianie mawiali: "in medio stat veritas", co z pewną dowolnością można przetłumaczyć, że rozwiązanie słuszne, nigdy nie jest rozwiązaniem skrajnym. Poszukując odpowiedzi na pytanie o relację pomiędzy desygnatami pojęć zawartych w tytule, czyli represyjnością, bezkarnością i kryminogennością, szukajmy odpowiedzi w obszarze racjonalnie stanowionego prawa karnego i jego konsekwentnego stosowania bez uciekania się do skrajności. Jakie by one nie były.

Jan WOJTASIK